poniedziałek, 6 stycznia 2014

Od DeepSpirita

Siedziałem w jaskini DarkShadow i śmiałem się razem z waderą. Nigdy wcześniej nie czułem się tak szczęśliwy... W jej towarzystwie było mi dobrze, wiedziałem, że ona....jest miłością mojego życia. 
- Jesteś głodny? - spytała niespodziewanie Shadow.
- No, z chęcią bym coś przegryzł - uśmiechnąłem się do samicy.
Wadera wstała i poszła do spiżarni, w której zapewne trzymała zapasy z zimy. 
- Shadow! - krzyknąłem za nią. - Wyjdę na chwilę na zewnątrz.
- Jasne - odpowiedziała wadera i wróciła do zajęć.
Wydostałem się z groty i pobiegłem szybko na obrzeże lasu. Rosły tam piękne kwiaty, wiedziałem, że DarkShadow je uwielbia.
Kiedy wróciłem z rośliną, uczta była już gotowa. Na kamieniu, służacym za stół, leżało mięso młodego renifera, którego Shadow upolowała parę dni temu i była z niego bardzo dumna. Na widok jedzenia pokapała mi ślina.
- Ślicznie wygląda, co? - usłyszałem.
- Oczywiście, pewnie jeszcze lepiej smakuje - potaknąłem.
- Może usiądziemy? - zaproponowała Shadow.
Kiedy już wygodnie usiedliśmy i popróbowaliśmy dań, zebrałem się na odwagę, żeby wyznać DarkShadow, co do niej czuję.
- Eee... Shadow... - zacząłem niepewnie. - Ja chciałem ci powiedzieć, że, że....
- Że co? - spytała się wadera.
- Shadow, że ja, ja cię...kocham - wydusiłem w końcu, wyciągając zza pleców kwiat.
DarkShadow przyjęła roślinę, zdziwiona.
- Spirit, to...to było najbardziej urocze wyznanie miłości na świecie - przyznała wadera.
Na moim pysku zagiścił szeroki uśmiech.
- I Spirit, ja muszę powiedzieć, że ja też cię kocham - dokończyła.
- Naprawdę? Ale... - nie zdołałem dokończyć, bo Shadow zamknęła mi usta pocałunkiem. 
Kiedy nasze wargi były złączone, myślałem, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie. W końcu odkleiliśmy się od siebie, a Shadow posłała mi zalotne spojrzenie. Stwierdziłem, że jest najpiękniejszą i najbardziej zabawną waderą na świecie.
- Uch - powiedziała Shadow. - Muszę ci wyznać, że jeszcze nigdy się z nikim nie całowałam.
- Ja też - przytaknąłem. - Ale zamierzam znów pocałować.
Wpadliśmy sobie w objęcia, ciesząc się swoją obecnością i wdychając zapach swojej skóry i futra. W końcu nasze usta odnalazły się i złaczyły w długim, namiętnym pocałunku. 
Byłem tak szczęśliwy, że ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz