Czarna wadera biegła przez las. Niczego nie spostrzegała. Podążała za zapachem.-Głupi ptak-myślała-Mogłam za nim nie iść. Dlaczego w ogóle to zrobiłam?!
Usiadła na chwilę przy jakimś drzewie otoczonym krzakami. Spoglądała w zielone liście klonu raz po raz uważać aby żadna mrówka jej nie ugryzła. Usłyszała szelest. Wyjrzała lekko z krzaków. To tylko mały zając. Tylko mały zając, a może by tu go upolować? Cofnęła się do samego pnia i wyskoczyła z rozbiegu na zając, który niczego się nie spodziewał. Złapała go łapami, lecz ten zdążył się wywinąć. Zgłodniała od wczorajszego posiłku więc pognała za nim. Gdyby nie była głodna zostawiłaby go w spokoju. Nie poluje bez potrzeby. Czarna jak noc wadera biegła za zajęcem. Jej szczęki po chwili zatopiły się w mięsie. Zaczęła jeść.
Po skonsumowaniu posiłku wstała i już chciała ruszyć w dalszą drogę. Wtedy poczuła ten zapach. Zapach innego wilka. Zbliżał się do niej.-Pewnie ktoś z watahy na tym terenie, mogłabym się wynieść, ale będę walczyć o ten teren. O moją jaskinie. W końcu tu się
wychowałam.-myślała
Na wzgórzu zobaczyła ciemną sylwetkę. Nie uciekała podeszła bliżej i bliżej. W końcu zobaczyła czarnego basiora.
-Kim jesteś?-spytał spokojnie basior
-Jestem mieszkanką tych terenów od wielu lat
-Te tereny należą do mnie. Pytałem się jak masz na imię.
-Jestem BlackNight. Trudno że to twoje tereny, ale ja się stąd nie ruszam. Mieszkam tu od urodzenia!
-To może dołączysz do mojej watahy?
-Watahy? Nigdy do żadnej nie należałam. Wolę typ samotnika, ale.. mogę dołączyć.-powiedziała
dokończ DarkPoison
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz